Blondie to jasny odpowiednik brownie. Nie wiedziałam o jej istniej,
aż do jednego z ostaniach numerów Wysokich Obcasów, gdzie została
opisana przez Martę Gessler. Ślinka mi pociekła od samego opisu, więc
nie pozostało mi nic zostało innego jak przekopać się przez dziesiątki
stron
internetowych w poszukiwaniu wersji vegan. Szybko zostałam postawiona
przed faktem, iż połowa składników z amerykańskich przepisów
jest u nas niedostępna, albo sama receptura jest tak skomplikowana, że
zarwała bym noc w kuchni (a tego nie robię). Odkopałam
więc ukochany przepis na browni i zaczęłam kombinować jak by go tu
utlenić na "blond".
Przy okazji
odwiedziłam wyczekaną wystawę Marka
Rothko w Narodowym i jak rzadko kiedy przez bitą godzinę nie ruszyłam
tyłka z
przed obrazu. Zahipnotyzował mnie, siedziałyśmy z przyjaciółką gadając o
planach, marzeniach i śmiejąc się z tego, że wszyscy w okół nas się
stabilizują, a my nie wiemy gdzie będziemy juto (a co dopiero za 10
lat :)). Tak więc Rothko medytacyjnie nas wyciszył, i dał wenę do
kuchennych kombinacji. Nigdy nie przypuszczałam, że jego obrazy przyjadą
do mnie, raczej uważałam, że będzie to pretekst podróży do Stanów. No
właśnie, znów cichy dowód na to że nigdy nić nie wiadomo.... Ale
blondie wyszło wspaniale i podbiło już kilka serc.
ilość na cztery babeczki o śr. 10 cm, piekarnik na 180 st.C, termoobieg, 35 min.
3/4 szklanki mleka/śmietanki sojowej w proszku
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki cukru trzcinowego
1/4 szklanki wody
1 szklanka mąki gryczanej lub żytniej
1 banan
2 łyżki masła orzechowego
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki tea masali
1/3 łyżeczki soli morskiej
1 łyżeczka soku z limonki/cytryny
1/2 granatu (lub szklanka mrożonych malin)
1 opakowanie orzechów pistacjowych (ok 120g)
Do
garna o grubym dnie wsypujemy mleko/śmietankę, olej, cukier i wodę,
cały czas mieszając podgrzewamy na wolnym ogniu do uzyskania gładkiej
konsystencji (nie zagotowujemy). Zdejmujemy z ognia i dodajemy banan,
masło orzechowe, przyprawy, sok z limonki i wszystko blendujemy na
gładką masę. Dodajemy mąkę, owoce granatu lub maliny oraz wyłuskane
pistacje. Mieszamy drewnianą łyżką. Naczynia smarujemy olejem i
wysypujemy otrębami albo używamy papilotek (można tez wylać ciasto na
jedną blachę o średnicy 20-30cm). Wsadzamy do nagrzanego piekarnika i
pieczemy 35 min. Smacznego!
PS. Blondie jest cudne na śniadanie z małą czarną i koktajlem truskawkowym.
Nigdy tego nie jadłam... :) Zapisałam przepis ;D
OdpowiedzUsuńczytałam ten numer wysokich obcasów i tak coś czułam, że gdzieś blondiego jeszcze zobaczę ;)
OdpowiedzUsuń