ZASPAŁAM, pierwszy raz od bardzo,
bardzo dawna moje oczy nie
otworzyły się same z siebie o 4.50, lecz ku mojemu niemałemu zdziwieniu o
6.05, czyli dokładnie w momencie kiedy powinnam przekręcać klucz w
drzwiach. Zasnęłam niczym Alicja podczas swojej przygody w króliczej
norze. Jednak nic w przyrodzie nie ginie i te stracone/zyskane dwie
godziny postanowiłam spożytkować na przygotowanie wytęsknionych
naleśników. Rzadko goszczą na moim stole, po pierwsze dla tego, że samo
smażenie chwilę zajmuję, a po drugie ponieważ uzyskanie idealnej
struktury graniczy z cudem - na ogół są za sztywne lub zbyt lepkie, nie
chcą się smażyć albo się palą itd, a na domiar złego w wersji wegan
odpowiednie proporcje to podstawa. Wiele podejść skończyło się
widowiskową klęską, a niedopieczona posklejana masa lądowała w koszu.
Wczoraj jednak przy dźwiękach Charlotte Gainsbourg, nucąc pod nosem, w
piżamie i na bosaka podrzucałam idealne placki pod sam sufit, a zapach
bananów smakowicie roznosił się po mieszkaniu. W pakiecie z twarożkiem i
świeżymy
owocami wyszły naprawdę warte podróży do innego świata. Nie powstydził
by
się ich nawet Szalony Kapelusznik jako dodatek do popołudniowej
herbaty.
Cykl street artu ALICJA powstał kilka lat temu,
ponieważ nieustannie czułam się niczym postać z innej bajki, lubię te
prace i często do nich wracam, a teksty które stanowiły również tytuły
do dziś służą mi za motta: Chciała bym kiedyś zejść na ziemię, Wpadłam
do nory czy Miewam fazy - to takie moje małe manifesty opisujące
rzeczywistość.
ilość na 10 naleśników z malej patelni
1 kubek mleka ryżowego (można użyć migdałowe z twarożku)
3/4 kubka mąki gryczanej
1 banan
1 łyżka oleju ryżowego
1 szczypta soli
Wszystkie
składniki miksujemy na gładką, płynną masę. Smażymy na mocno rozgrzanej
patelni, z niewielką ilością oleju ryżowego (do natłuszczenia używam pędzla albo
wacika). Ciasto nakładam za pomocą chochli do zupy. Smażymy powoli na
średnim ogniu, aż zbrązowieją z każdej strony, ważne aby dobrze wypiekły
się w środku, będą się łatwiej podrzucać. Dla zwolenników wersji puszystej - do ciasta można dodać pół łyżeczki sody.
twarożek
ilość na farsz do naleśników i pół litra mleka (np. do kawy)
1 kubek migdałów namoczonych przez noc
2 kubki wody
1/2 opakowania malin
1/2 opakowania borówki amerykańskiej
1/2 opakowania borówki amerykańskiej
1 dojrzałe awokado
szczypta soli morskiej
1/2 łyżeczki trzcinowego cukru
+ syrop z agawy, pozostałe maliny i borówki do posypania
Migdały
miksujemy z dwoma kubkami wody, szczyptą soli i cukrem trzcinowym.
Następnie przelewamy przez gazę do wysokiego naczynia i odciskamy masę
pozostała na gazie.
Masę migdałową przekładamy do miski i miksujemy z awokado. Dodajemy
maliny i borówki, mieszamy za pomocą widelca tak aby się delikatnie
rozgniotły.
Nakładamy
twarożek do naleśników, proponuję składać na pół, posypujemy świeżymi
owocami, polewamy syropem z agawy i ozdabiamy listkami mięty. Smacznego
:)
PS. Twarożek jest dobry przez dobę, naleśniki spokojnie można odgrzać nawet po dwóch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz