środa, 8 maja 2013

TOFUCZNICA czyli niedzielne śniadanie

Większość z nas może celebrować tylko sobotnio-niedzielne śniadania. Poranna wizyta na bazarze i w piekarni, dobieranie smaków, zapachów i kolorów. Komponowanie idealnych elementów cotygodniowych rytuałów. Potem długie biesiadowanie przy stole w towarzystwie najbliższych albo dobrej książki. Zaspokajanie potrzeb podniebienia i gustu na kolejny "zaszybki" tydzień. Tofucznica dla wielu może być substytutem z grupy: jak będąc vegan jeść jak wszyscy. Wyglądem przypomina jajecznicę, a przy pomocy czarnej soli można jej nadać nawet jajeczny smak. Sama rzadko odtwarzam smaki "wszystkożerców", jednak zabawa formą i fakturą czasem skutkuje wykreowaniem czegoś co gdzieś, jakoś istnieje. U mnie bardziej w wersji południowo-wschodniej, suto doprawiona i z dodatkami, na dobry początek dnia, choć było już południe.

ilość na jedną porcję:

1/2 cebuli
8 czarnych oliwek
4 suszone pomidory
125 g twardego tofu
1 łyżka oleju z suszonych pomidorów
1 łyżeczka przyprawy do kebaba
+ świeżo mielony czarny pieprz
1 łyżka słonecznika
+ natka pietruszki

+ pieczywo i inne dodatki

Posiekaną drobno cebulkę smażymy na oleju razem z przyprawami na złoty kolor. Następnie dodajemy pokrojone oliwki i pomidory, przesmażamy przez ok 1 minutę na średnim ogniu aby smaki się "przegryzły". Następnie zmniejszamy ogień i dodajemy tofu, które rozdrabniamy drewniana łyżką. Mieszkamy aż wszystko nabierze spójnej konsystencji i się zarumieni przez około 2 minuty. Przekładamy na talerz, posypujemy słonecznikiem i dodajemy pietruszkę.

Wyszło tradycyjne śniadanie  do tego proponuję pachnące pieczywo i turecką kawę, a na deser świeży sok pomarańczowy. Rozkosz, hedonizm i czysta przyjemność. Do tego słońce, potem spacer, rower i książki, co by więcej takich dni - upojnych i bardzo smacznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz