Jakiś czas temu zadzwoniła moja mama aby się pochwalić, że upiekła
chleb i spytać czy chce zakwas. Przez długi czas była to moja
specjalnością i to zawsze mi w udziale przypadało zaopatrywanie
najbliższych w ten produkt tak zwanej pierwszej potrzeby. Mama
zaskoczyła mnie tym bardziej, że choć świetnie gotuje to głównie od
święta, a kanapek do szkoły nie robiła mi nigdy, bo w naszym zwariowanym życiu zwyczajnie nie było
na to czasu. Jednak coś się zmieniło i zakwas znalazł się w mojej
lodówce. Muszę przyznać, że w natłoku wrażeń zwyczajnie o nim
zapomniałam i pewnie by wybuchł (albo chociaż skisł) gdyby nie
czwartkowy wieczór. Po całym dniu organizowania i załatwiania spraw
mniej i bardziej pilnych, po powrocie do domu potrzebowałam zajęcia z
gruntu przyjemnego ale bezmyślnego, i wyrobienie ciasta spełniało oba te
założenia. Składniki wymieszałam, wstawiłam do pieca, nastawiłam timer i
w piątek o 5.00 obudził mnie zapach świeżego pieczywa. Rozkosz i czysta
przyjemność. Cała jogę myślałam z czym by ten chleb spałaszować i o tym
będzie jutro. Tymczasem przepis poniżej. Spróbujcie, to banalnie proste i
o niebo lepsze niż wszystko co można kupić w sklepie :) a i w cale nie
potrzeba do tego specjalnych narzędzi, wystarczy duża miska, drewniana łyżka i dwie foremki.
ilość na dwie formy tzw. keksówki
0.7kg mąki (żytniej lub orkiszowej)
1 szklanka płatów owsianych
1 szklana słonecznika (lub dyni)
1/2 szklanki siemienia lnianego
0.7 l wody gazowanej
2 łyżki soli
zakwas
+ w wersji na słono: oliwki, suszone pomidory, łyżka ziół prowansalskich, świeży rozmaryn
+ w wersji słodkiej: suszone owoce, orzechy, miód
Wszystkie
składniki mieszamy w dużej misce drewnianą łyżką. Przed dodaniem
dodatków słodko/słonych odkładamy 2-3 łyżki masy do słoika (zakwas) i
trzymamy w lodówce do dwóch tygodni. Wymieszaną masę przekładamy do
dwóch foremek i odstawiamy na 9 godzin w ciepłe, suche miejsce aby
wyrosło (ja wstawiam od razu do piekarnika). Pieczemy przez godzinę w
180st. Po ostygnięciu chleb trzymamy zawinięty w lniana ścierkę,
świetnie leżakuje nawet do 10 dni aczkolwiek nie znam domu gdzie tyle wytrzymał bez zamykania go na klucz :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz