W kuchni moich znajomych gdzie ostatnio odprawiałam mała kulinarną magię odkryłam ketchup, zaskoczenie było o tyle duże, że to kuchnia hiper eko, bio i absolutnie bez półproduktów. Ketchup był do tego jeszcze znanej firmy, jednym słowem czyste zło. Na wszelki wypadek nie pytałam skąd się wziął ten przybysz z innej planety, sprawdziłam datę ważności i postanowiłam wykorzystać potwora zanim zacznie chodzić. Tak oto pierwszy raz od niepamiętnych czasów użyłam ketchupu we własnym daniu. Nie smakował co prawda tak jak wyrób ketchupopodobny za czasów podstawówki pod Halą Marymoncką w budce z zapiekankami, ale w postaci zapiekanki absolutnie przywoływał czasy dzieciństwa.
Ilość na duże naczynie żaroodporne (mi udało się posilić 4 osoby), piekarnik 180st, termoobieg.
2 szklanki kaszy gryczanej
3 papryki
1/2 puszki pomidorów lub 2 duże pomidory obrane ze skórki i posiekane w kostkę
200 g ketchupu pikantnego
1 łyżeczka pieprzu
1 łyżeczka ziół prowansalskich
1 łyżeczka papryki wędzonej
1 łyżeczka miodu lub cukru trzcinowego
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka oliwy
1 łyżka musztardy dijon
słonecznik albo pestki dyni
Kaszę moczymy przez co najmniej dwie godziny w stosunki wody 1:2 (jeśli nie mamy na to czasu można ją obgotować na półtwardo). Papryki kroimy w dużą kostkę i układamy na dnie naczynia żaroodpornego jako pierwszą warstwę, drugą warstwę stanowi kasza. Resztę składników dokładnie mieszamy w misce, w razie potrzeby dosalamy i wylewamy na górę naczynia jako gęsty sos i ostatnią warstwę. Wszystko posypujemy słonecznikiem lub dynią, przykrywamy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok 50min, z czego ostatnie 10min. odkryte. Sugeruję podawanie w miskach, najlepiej smakuje wymieszane i oprószone szczypiorem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz