Uwielbiam grzyby, szczególnie rydze, ale w tym roku sezon mnie ominą. Jednak dziś znalazłam wielkie, dorodne boczniaki. Kupiłam, przyniosłam do domu i przez dłuższą chwilę zastanawiałam się jak je podać. W zeszłym sezonie szalałam z wersją azjatycką prosto z woka, która do boczniaków pasuje idealnie, nadając im orientalny charakter, ale po kilku miesiącach na wschodzie z przyjemnością wykorzystuje bardziej "nasze" smaki. Wstawiłam więc piekarnik "co by się grzał" i wzięłam się do pracy.
W między czasie znalazłam starą teczkę z akwarelami. To jedyne prace w tej technice jakie kiedykolwiek zrobiłam, niewielkie w rozmiarach jak na mnie, i mimo iż abstrakcyjne to mocno sentymentalne, lubię je - bo to inna ja. Art for rent napisało do mnie, że szukają małych prezentów dla klientów od artystów, spakowałam więc wszystkie w mocną teczkę i wysłałam do Gdańska, niech mają drugie życie (akwarelki oczywiście).
pieczone BOCZNIAKI - porcja dla dwóch osób
8 dorodnych boczniaków
4 małe ziemniaki
1/2 selera
1 cebula
kiełki lucerny
sos sojowy
olej/oliwa
chana masala
dwa płytkie naczynia żaroodporne
piekarnik na 200st, termoobieg
Ziemniaki i seler obieramy, seler kroimy na 4 części, gotujemy w osolonej wodzie (seler dodajemy w połowie gotowania ziemniaków). Na naczyniu żaroodpornym układamy po cztery boczniaki, 2 ugotowane ziemniaki i dwa kawałki selera, na każdą porcję dodajemy po pół cebuli pokrojonej w piórka. Boczniaki polewamy sosem sojowy i delikatnie skrapiany olejem/oliwą, na koniec posypujemy (obficie) chaną. Wstawiamy do piekarnika bez przykrycia na 10-12 min., tak aby wszystko się zarumieniło, a boczniaki upiekły (trochę opadną). Serwujemy na gorących naczyniach, przybrane kiełkami. Bardzo pasuje do tego kieliszek czerwonego mocno wyrwanego wina (np. Primitivo ).
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz