Zawsze robiły na mnie wrażenie warstwowe desery. Takie ozdobne,
wymyślne, estetyczne. W domu z czystej wygody i braku czasu hołdowałam
prostszym rozwiązaniom, ale ostatnio w przypływie weny twórczej
postanowiłam zaryzykować. Truskawki w
końcu osiągnęły przyzwoitą cenę i można je kupić prawie pod każdą
latarnią, tak więc nie pozostaje nic innego jak przerabiać je na tysiąc
różnych sposobów. Oto jeden z nich.
Kolorystyka powstałego
przekładańca skojarzyła mi się z Jeziorem Kwitnących Lotosów w mieście
Kunming w Yunnanie w Chinach. Wyszło świeżo i bardzo letnio.
ilość na dwie porcje
1 filiżanka kaszy jaglanej
5 łyżki syropu z agawy lub 4 łyżki trzcinowego cukru
1 łyżka soku z limonki
1 łyżeczka matchy
20 namoczonych migdałów
20 dorodnych truskawek
+ kilka listków mięty
Kaszę
jaglaną gotujemy na małym ogniu w lekko osolonej wodzie w stosunku 1:2.
Ugotowaną przekładamy
do wysokiego naczynia, dodajemy 4 łyżki syropu z agawy (lub 3 łyżki
cukru trzcinowego), matche, sok z limonki i wszystko razem delikatnie
blendujemy, tak aby stworzyć spójną masę, ale o widocznych ziarnach (a
nie zupełną breje). Masę przekładamy jaką pierwszą warstwę do
przygotowanych dużych szklanek albo salaterek i pozwalamy jej
przestygnąć (stężeje). W tym czasie miksujemy 16 truskawek z
łyżką syropu albo cukru. Na warstwie z kaszy umieszczamy migdały (lub
nerkowce/orzechy włoskie) i zalewamy je musem truskawkowym. Na koniec
pozostałe truskawki kroimy w ćwiartki i razem z miętą
układamy na wierzchu deseru. Podawać schłodzone. Smacznego!
PS. W wersji na zdjęciu ostatnią łyżkę syropu z agawy wlałam na migdały zamiast do truskawek aby zachować kolor środkowej warstwy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz