Zawsze pilnowałam, aby czytać jedną książkę w danym momencie.
Uważałam, że przy większej ilości, nie skupiam się na żadnej z czytanych
pozycji i jest to po prostu bez sensu. Aż w czwartek rano obudziłam się z
jedną książką na brzuchu, drugą obok głowy, a trzecia na stoliku
nocnym. Wszystkie trzy aktualnie w użyciu, z notatnikami i znacznikami
obok gotowymi w każdej chwili do pomocy. Oczywiście mogę się
wytłumaczyć, że jedna jest stricte naukowa i czytanie jej longiem
przerasta moje możliwości intelektualne (co zresztą nie jest prawdą, bo
pięć lat temu przeczytałam ją w dwie noce). Druga składa się z esejów o
fotografii i ewidentnie wymaga przerywników, bo przeczytanie stu pod
rząd
jest nudne, a trzecia jest o Azji Środkowej, rewelacyjna, prawdziwa i
świetnie napisana. I tak oto trzy pozycje, pochłaniane z trzech
zupełnie różnych powodów zajęły miejsce w moim łóżku, głowie i
czasoprzestrzeni. Złapałam się już na tym że czytam nie tylko w
środkach transportu, ale także gotując czy jedząc. Tak więc w ten święty
wolny czwartek wstałam, zrobiłam co miałam do zrobienia i zabrałam się
za czytanie z gotowaniem albo gotowanie z czytaniem. Wyszłam
dalekowschodnia brokułowa z biblioteką
z pewnego pięknego domu Mandaryńskiego Kupca z Georgetown w Malezji.
ilość na 4 porcje
1 mały brokuł
1/2 kubka kaszy jaglanej
1l gorącej wody
1 kostka warzywna
4 ząbki czosnku
4 cm imbiru
8 łyżek sosu sojowego
1/2 cytryny
1 łyżeczka brązowego cukru
szczypta chilli
+ kolendra / orzeszki ziemne / tofu / mleko kokosowe
W
dużym garnku doprowadzamy do wrzenia wodę z kostką warzywną, drobno
posiekanym czosnkiem, startym imbirem, połową sosu sojowego i chilli.
Dodajemy kaszę jaglaną i pod przykryciem gotujemy na średnim
ogniu ok 10 min. Gdy kasza zaczyna dochodzić, dorzucamy drobno posiekany brokuł,
sok z cytryny, cukier i resztę sosu sojowego (można dodać naturalne tofu
w dużych kostkach) i gotujemy jeszcze 3-4 min, tak aby brokuł zmiękł,
ale się nie rozgotował. Rozlewamy zupę do misek, posypujemy prażonymi
orzechami ziemnymi i kolendra albo szczypiorem, można również dodać łyżkę
mleka kokosowego.
Niezależnie co czytacie i ile tego macie pod ręką - miłej lektury i smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz