Mieszkam teraz blisko parku mojego dzieciństwa, gdzie znam każde
drzewo, ścieżkę i polanę. Lubię to miejsce, choć mam wrażenie, że
cofnęłam się w czasie. Bliskość takiej ilości drzew zmobilizowała mnie
do porannego biegania. Około 6 las jest pusty, rześki i bardzo zielony.
Słońce przebija przez pokryte rosą liście tworząc niesamowite arabeski
świateł i cienia. Dawno nie czułam takiej radości ze zmęczenia, choć po
pierwszym razie przypomniałam sobie o mięśniach których istnienie
umknęło mojej pamięci. Zwolniłam tempo i skupiłam się na oddechu.
Przypominając sobie długie biegi po bezludnych plażach Capo Verde czy
Kambodżańskim Wybrzeżu. Szum morza zastąpił ptasi koncert na setki
głosów ale przyjemność pozostała ta sama. Kiedy już zaczynam obierać
kierunek powrotny na dom kreuje w głowie nowe śniadaniowe wariacje.
Ten koktajl oddaje kolor zieleni który towarzyszy mi rano i smakuje tak,
że jestem w stanie pochłonąć każdą ilość - aktualnie to faworyt w mojej
prywatnej klasyfikacji.
ilość na jedną dużą porcję
1/3 świeżego ananasa
1/2 awokado
4 suszone figi
1 łyżeczka matchy*
2 cm imbiru
mleko roślinne albo woda (ilość w zależności od upodobań)
Wszystkie
składniki miksujemy razem na gładki krem, dla mnie perfekcyjny jest w postaci gęstego musu/puddingu który je się łyżką.
* Matcha to japońska, sproszkowana zielona herbata używana w ceremonii picia herbaty CHA-NO-YU. Matcha wspomaga metabolizm, redukuje stres, wspiera układ odpornościowy, obniża cholesterol i ryzyko wystąpienia nowotworów. Jest bardzo bogatym źródłem antyoksydantów. Można ją kupić w Kuchniach Świata oraz na allegro.
Ja w lesie nie mogłabym biegać. Las jest dla mnie swego rodzaju kaplicą, gdzie należy mówić szeptem, iść w żółwim tempie tak lekko jak to tylko możliwe.
OdpowiedzUsuńCzekam na twoją wersję szczawiowej :)